List otwarty dotyczący kodeksu etyki lekarskiej



Jego Magnificencja
Rektor Akademii Medycznej
we Wrocławiu
prof. dr hab. Leszek Paradowski

Szanowny Panie Rektorze,

Uchwalenie znowelizowanego Kodeksu Etyki Lekarskiej przez Nadzwyczajny VII Krajowy Zjazd Lekarzy w dniu 20 września 2003 r. skłoniło mnie do zwrócenia się do Pana o zainicjowanie we wrocławskiej Akademii Medycznej zmiany tekstu "Przyrzeczenia lekarskiego" stanowiącego fundament dla zasad kodeksu, a składanego przez absolwentów przy wręczaniu dyplomu lekarza. Tekst używany aktualnie w naszej Uczelni usiłuje naśladować tradycyjną, opartą na głębokim humanizmie "przysięgę Hipokratesa" (respektowaną od 24 stuleci prawie we wszystkich krajach naszego kręgu kulturalnego), ale w rzeczywistości tekst "przyrzeczenia" w naszym wydaniu jest jej zdeformowaną, ocenzurowaną przez rzeczników ustrojów totalitarnych imitacją. Naczelnym jej hasłem, "politycznie poprawnym" jest: "Przyrzekam i ślubuję, że w ciągu całego życia będę spełniał wszystkie prawem nałożone obowiązki". (Ale prawo ustala reżym!). A następnie: "... będę pomagał cierpiącym ... mając na celu wyłącznie ich dobro..." (Ale definicja "dobra" bywa różna). W latach 40. XX w Niemcy zabijali chorych umysłowo w ramach "śmierci z łaski", "Gnadetod".
Jak stąd wynika, omawiane "przyrzeczenie" w zakamuflowanej nieco formie legalizuje eutanazję, dotyczącą ludzi niedołężnych i dotkniętych kalectwem oraz tzw. aborcję, czyli przerywanie ciąży drogą uśmiercania płodu. Historia ubiegłego wieku dostarcza nam dowodów, że tak pojęty legalizm ułatwia reżymom zatrudnianie lekarzy do zabijania ludzi często w masowej skali w ramach czystek etnicznych, zwalczania przeludnienia i pozbywania się wrogów ustroju. Z udokumentowanych faktów - prócz starożytnej Sparty z jej selekcją noworodków - wystarczy przytoczyć niemieckie prawo "Gesetz zur Verhütung der erbkranken Nachwuchses" (prawo o zapobieganiu potomstwu obciążonego dziedzicznie), które doprowadziło w latach 1939-1944 do zagłady około 200 000 dzieci i dorosłych. Obecnie zjawisko to - utajniane - występuje incydentalnie, uzasadniane hasłem postępu, liberalizmu, walki z ubóstwem itp., przy czym w odniesieniu do tzw. aborcji wyraża się w skali światowej liczbami zabijanych płodów rzędu milionów.
Wielu "deontologów" lekarskich unika powoływania się na Hipokratesa, bo w jego przysiędze świętość życia jest jednym z naczelnych zasad. Chętnie natomiast używają argumentu, że przeciwników aborcji cechuje chrześcijański fanatyzm religijny i stanowisko "średniowieczno-klerykalne". Pomijają fakt, że oprócz poganina Hipokratesa nie był chrześcijaninem wybitny lekarz starożytnego Rzymu, Galen, a w średniowieczu lekarz-filozof rabin żydowski Majmonides, a tym bardziej francuscy jakobini, przywódcy Wielkiej Rewolucji, którzy adeptom fachu lekarskiego kazali przysięgać na Hipokratesa.
Współczesna nam "Deklaracja Genewska" ogłoszona przez World Medical Association w 1948 r., a uzupełniona przez Światowy Kongres tego stowarzyszenia w Wenecji w 1983 r. przysięgę Hipokratesa uznaje za naczelny nakaz etyczny zawodu lekarskiego. Nie powołuje się oczywiście na Apollina, ale uchwalali ją nie tylko chrześcijanie.
W Kanadzie, kraju na wskroś laickim, Canadian Medical Association od Polaków, nostryfikujących u nich dyplom lekarski uzyskany we Wrocławiu, wymagali złożenia przyrzeczenia opartego na przysiędze Hipokratesa i Deklaracji Genewskiej W.M.A. (załączam kopię).
Niezależnie od niezgodności tekstu "Przyrzeczenia lekarskiego" naszej Uczelni z tekstem Krajowego Zjazdu Lekarzy i z wytycznymi światowych organizacji medycznych samo jego odcinanie się od ideologii przysięgi Hipokratesa w przyrzeczeniu składanym przez naszych absolwentów zdradza stanowisko antyhumanitarne jego autorów i jest dla naszej Akademii Medycznej kompromitujące.
Przed 12 laty (listopad 1992) na posiedzeniu Rady Wydziału Lekarskiego występując z pozycji seniora, próbowałem doprowadzić do uchwalenia zmiany tekstu "Przyrzeczenia lekarskiego" zgodnie z tekstem Krajowego Zjazdu Lekarzy z 1991 r. i zgodnie z moimi merytorycznymi argumentami krytycznymi. Wynik głosowania był dla wniosku negatywny (co prawda, brakowało quorum dla uznania jego ważności). Nie było też dyskusji głosów popierających ze strony przedstawicieli władz Uczelni.
Zwracam się stąd do Pana Rektora, by wykorzystując odmłodzenie się kadry samodzielnych pracowników nauki doprowadził do nowelizacji tekstu omawianego przyrzeczenia - dla dobra naszej Uczelni i naszych wychowanków.

Pozostaję z wyrazami szacunku
prof. dr med. Seweryn Łukasik

Do wiadomości i wykorzystania:
Naczelna Izba Lekarska, Dolnośląska Izba Lekarska, Redakcja Gazety Lekarskiej, Redakcja "Medium", Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich, Polskie Stowarzyszenie Obrony Godności Lekarskiej


Tekst przyrzeczenia w Akademii Medycznej we Wrocławiu (od 1970 r.)


Przyrzeczenie lekarskie
(imitacja "przysięgi Hipokratesa")


Przyjmując z czcią i głęboką wdzięcznością nadany mi stopień lekarza i pojmując całą wagę związanych z nim obowiązków
PRZYRZEKAM I ŚLUBUJE, że w ciągu całego życia będę spełniał(a) wszystkie prawem nałożone obowiązki*, strzegł(a) godności lekarza i niczym jej nie splamię, że według najlepszej wiedzy będę dopomagał(a) cierpiącym, zwracającym się do mnie o pomoc, mając na celu wyłącznie ich dobro#, że nie nadużyję ich zaufania i że zachowam w tajemnicy wszystko to, o czym się dowiem w związku z wykonywaniem zawodu.
PRZYRZEKAM I ŚLUBUJE dalej, że do kolegów lekarzy będę się zawsze odnosił(a) z koleżeńską życzliwością, jednak bezstronnie, mając dobro chorych mi powierzonych przede wszystkim na względzie.
PRZYRZEKAM I ŚLUBUJE wreszcie, że będę się stale doskonalił(a) w naukach lekarskich i ze wszystkich sił starał(a) się przyczynić do rozkwitu i że podam zawsze bez zwłoki do wiadomości świata naukowego wszystko to, co uda mi się wynaleźć lub udoskonalić.


Podkreślenia i uwagi własne - czytelnika: prof. Seweryn Łukasik, Wrocław 1992
* Werset wyraża jawny, wiernopoddańczy legalizm - zależny od reżymu, m.in. może zobowiązywać lekarza do udziału w zabiegach, np. eutanazji czy aborcji. (Jaskrawy przykład stanowi m.in. III Rzesza Niemiec).
# Zamiast konkretnej hipokratesowej zasady służby ludziom dla ich zdrowia i życia, tu jako kryterium postępowania ma być udzielanie im pomocy według arbitralnie uznawanego "dobra". A tym "dobrem" - jak wiemy według niektórych reżymów bywa eutanazja, czy aborcja (np. "Gnadetod" w III Rzeszy Niemiec).

Kodeks Etyki Lekarskiej
Tekst jednolity z dnia 2 stycznia 2004, zawierający zmiany uchwalone 20 września 2003 przez VII Krajowy Zjazd Lekarzy





Służba zdrowia

Nie widzę nadziei


Kolejny rok demokracji mamy za sobą. Rok 2004 w historii Polski będzie na miarę epokowego wydarzenia. Wchodzimy do Unii Europejskiej. Na pewno to cieszy, ale czy wszystkich? Europeizacja ma korzyści, ale i swoją wymierną cenę. Gospodarka kuleje i to mocno, właściwie przypomina krajobraz po bitwie. W rankingu byliśmy na 10 miejscu w świecie, a dzisiaj jesteśmy na 56, co widać gołym okiem. To co się dzieje na pewno nie jest europeizacją, a afrykanizacją. Przypomina to podbój Polski przez zachód. Opinie taką wyraził wybitny dziennikarz brytyjski o zacięciu naukowym Ron Hunt na łamach londyńskiego "Timesa" (grudzień 2002). Pomimo tej i innych wypowiedzi jestem za Unią, bo bez niej będzie jeszcze gorzej. Przytoczone dane, to cena jaką już zapłaciliśmy przy wybitnej pomocy rodzimych decydentów.
Nie chcę być złym prorokiem, ale Unia dla mizernego budżetu służby zdrowia, to nie lada problem. Chodzi o niczym nieograniczone leczenie w placówkach służby zdrowia Unii, w przypadku zachorowania poza granicami kraju (znając rodaków nie można przewidzieć ile będzie wyjazdów tylko w celu leczenia). Zgodnie z prawem unijnym zwrot kosztów musi być obowiązkowo płacony w euro. Mimo że Unia za drzwiami nikt nie ma wyrobionego stanowiska skąd wziąć pieniądze. Np. Niemcy mają sześciokrotnie wyższą stawkę hospitalizacyjną. Opowiadał mi jeden z lekarzy, że w Austrii podczas jazdy na nartach jego żona złamała nogę. Koszt pomocy lekarskiej (helikopter, pobyt w szpitalu itp.) za parę dni wynosił 40 tys. zł.
Ciekawe jak na tym tle wypada kondycja naszej służby zdrowia. Termin afrykanizacji do służby zdrowia pasuje jak ulał. W służbie zdrowia istnieje jednak pewne novum. Stanowią je lekarze rodzinni. W marszu do demokracji w zakresie opieki lekarskiej lekarz rodzinny zyskuje coraz mocniejszą pozycję. Obecnie sytuacja przypomina sprzed paru lat protesty anestezjologów. Aby służba zdrowia mogła w miarę normalnie zaistnieć, nie można się obejść bez anestezjologów. Musieli dostać więcej niż inni koledzy, mający to samo na liście płac, ale żyjący lepiej. Wszyscy wiedzieli o co chodzi. Wygrali - w formalnych listach płac o parę długości. Tym razem sprawa jest poważniejsza. We własne sidła wpadło demokratyczne państwo. W demokracji władza ma być bliżej ludzi, w przełożeniu na służbę zdrowia oznacza: lekarz bliżej pacjenta. I stało się. Model się sprawdził, bo nie mogło być inaczej. Przy tworzeniu instytucji lekarza rodzinnego, koledzy po fachu z innych specjalności traktowali tę grupę z lekkim przymrużeniem oka, natomiast to stworzone dziecię zaczęło nabierać mocy. Nie mogło być inaczej, byli najbliżej pacjenta. Pacjent stał się fundamentem lekarza rodzinnego i mocą. Czując się już stabilnie, zaczęli dyktować własne warunki, nie dlatego, że byli tak dobrzy, ale dlatego, że pacjent nie miał dokąd się udać. I w tym miejscu występuje podobieństwo do anestezjologów. Innym lekarzom spoza układu rodzinnego, jak wynika z listy płac, wiedzie się gorzej, a żyją lepiej. Dlatego, że utrzymanie nic nie kosztuje? Wyliczenie jest proste. Mają wyposażony gabinet, "swoje łóżko" w szpitalu, leki - chociaż w ograniczonym zakresie, ale są, laboratoria analityczne, pielęgniarki, personel pomocniczy, itp. A kiedy dach przecieka, głowa ich nie boli... A pacjent? No właśnie. Przeważnie z normalnego naboru, chociaż co któryś z rzędu - bądźmy szczerzy - po protekcji; to było siłą.
Każda ekipa rządząca miała swoich "uzdrowicieli". Zmiana dotyczyła nie nazwy, ale prawa lekarza i pacjenta. Pojawiały się często nieprzemyślane do końca pomysły. Najważniejsze dla rządzących było zapewnienie swoim maksymalnej liczby synekurek. A w organizacji służby zdrowia im więcej zmian tym większy bałagan. Rosły tylko długi. Kasy Chorych zastąpiono Narodowym Funduszem Zdrowia. Ostatnia koncepcja to spółki. Wszystkie te poczynania zmierzają nie do poprawy, ale zapaści.
Co w tych warunkach robią lekarze rodzinni? Nie chcą wiele, zazdrośnie obserwują kolegów z innej branży, chcą uszczknąć trochę tylko, wszak pracują na swoim, że 24 godziny na dobę, z tym się można jeszcze pogodzić, ale nie dopłacać do interesu, przecież inni mają wszystko państwowe, a oni tylko proszą o niewiele - o dowóz i przywóz pacjenta ze swoich dochodów na własny transport sanitarny ich nie stać. Niby niewiele wobec innych lekarzy, ale bardzo wiele przy wielu pacjentach. I wygrali. W tym miejscu władza się potknęła, a właściwie wpadła we własne sidła. Wszystko co dobre dla ludu (pacjenta) nie musi być dobre dla władzy. Po prostu tworząc model zapomnieli, że u nas już socjalizm nie obowiązuje, a prywatnego gabinetu nie można mierzyć państwową miarką z byłego okresu. To "niedopatrzenie" już kosztuje, a w przyszłości koszty będą rosły. To co miało tylko usprawnić usługę dla masowego pacjenta, może się okazać siłą napędową całej służby zdrowia. Lekarz rodzinny to duży znak zapytania dla każdej władzy, nie tylko tej.
I tutaj chciałbym się trochę zatrzymać. W czasie dyskusji nad służbą zdrowia dawniej i dziś, padło pytanie: dlaczego kiedyś wszystko było, a teraz na nic nie wystarcza? Złośliwi dawny okres polityki gospodarczej, w szczególności w służbę zdrowia uważają za system oparty na "ekonomii księżycowej". Może to i prawda. W każdym razie postaram się wyjaśnić, skąd się brało, iż w służbie zdrowia w zasadzie wystarczało na wiele, chociaż nie na wszystko. Aby zrozumieć posłużę się przykładem. W gospodarce "ekonomii księżycowej" obowiązywał system rozliczeniowy. Ekonomia zwana polityczną była na wszystkich kierunkach studiów, starsi zapewne pamiętają na czym to polega, ale nie zaszkodzi odświeżyć pamięć. Zakładamy, że trzy zakłady produkują ten sam produkt, chociaż w różnych kosztach. Zakład A supernowoczesny wytwarza go bardzo tanio, przy małym zatrudnieniu, zakład B w normalnych kosztach i normalnym zatrudnieniu, a zakład C w bardzo wysokich kosztach i dużym zatrudnieniu. Wszyscy pracownicy zatrudnieni w tych zakładach zarabiali mniej więc tyle samo. W gospodarce rozliczano je za pomocą zjednoczeń gospodarczych. Powodował to wspomniany rozliczeniowy system cen. Po prostu zakład A dopłacał do zakładu C. Ten sam system obowiązywał we wszystkich resortach państwa. Górnictwo finansowało deficytowe rolnictwo, a wszyscy po trochu - całkowicie deficytową służbę zdrowia. Wszystko trzyma się do określonego czasu.
W służbie zdrowia i nie tylko przedobrzyła władza w okresie gierkowskim. Pod opiekę lekarską i emerytalną, jednym pociągnięciem pióra, włączono całe indywidualne rolnictwo. To oznaczało poszerzenie świadczeń o całe 100% (chłopi stanowili ponad 45% ludności), chociaż, nie wybudowano żadnego szpitala, a rolnik nie wnosił żadnych świadczeń do budżetu, albo były one wręcz symboliczne. I tak pozostało do dziś.
W tym miejscu przejdę do tematu publikacji. W czasie owej dyskusji padło pytanie: jak to jest, średnio w odpisie na fundusz zdrowotny pracownicy dają 100 zł miesięcznie, co w skali roku stanowi 1200 zł, a lekarz rodzinny za pacjenta na cały rok ma z tego 80 zł, czyli niecałe 7% (niektórzy nawet twierdzą, że 5%). Gdzie znikają pieniądze płatnika? Odpowiedź wcale nie jest prosta. Średnia odpisu 100 zł dotyczy nie wszystkich pracowników. Jest bardzo dużo zatrudnionych, którzy płacą na fundusz zdrowotny połowę tej kwoty, czy w górę z lekkim przecinkiem, a są tacy co płacą 400-700 zł i leczą się z reguły prywatnie (wymiar sprawiedliwości). Natomiast ze świadczeń zdrowotnych praktycznie korzysta całe społeczeństwo. Rolnicy, niezależnie od areału gospodarstwa i jego przychodowości, płacą kwartalnie 159 zł, w tym na emerytury (średnia wpłata pracownicza kwartalnie, tj. fundusz zdrowotny i emerytury wynosi 1300 zł). Rolnik praktycznie pozostaje na utrzymaniu podatnika, w tym także w ramach funduszu zdrowotnego. Wartość emerytalnych świadczeń rolniczych, płaconych przez KRUZ (odpowiednik ZUS-u) wynosi 15 mld rocznie, z czego sami pokryją je w 7%. Natomiast wartość świadczeń pracowniczych wynosi także 15 mld zł, ale przez samych pracowników pokrywana jest w 96%. Liczby mówią same za siebie. W świadczeniach zdrowotnych partycypuje jeszcze ponad 3-milionowa armia bezrobotnych, za których opłaty nie są ogólnie dostępne i trudne do wyegzekwowania. Według oficjalnych danych największe koszty w granicach ponad 30 mld nakładów na służbę zdrowia stanowią leki, co wynosi 43% całości budżetu na ochronę zdrowia. A gdzie wydatki na infrastrukturę techniczną (obecnie stanowi ona bardzo wysokie koszty).
Oszczędności trzeba rozpocząć od tej największej pozycji w wydatkach. Kiedyś słyszałem w radio wywiad z prof. dr. Markiem Nowackim z Centrum Onkologii o jego pobycie w USA. Otóż leki tam stanowią główny temat każdej odprawy lekarskiej. W USA nie do pomyślenia jest zastosowanie w leczeniu pacjenta drogiego leku przy istniejącym leku tańszym o podobnych parametrach. Jak się wyraził prof. Nowacki, to było najczęstszą przyczyną stawienia się u ordynatora "na dywanik". Zmniejszenie kosztów poprzez tańszy lek w USA jest bezwzględnie egzekwowane, nie tylko przez kierownictwo palcówki zdrowotnej, ale także ubezpieczyciela (lek drogi w leczeniu musi być z nim negocjowany). A u nas? Nie znam przykładu, aby za podanie drogiego leku przy alternatywnym tańszym, ktoś musiał się tłumaczyć. A szkoda. Tutaj nie trzeba specjalnego prawa, wystarczy zwykła troska o potanienie usługi lekarskiej, a lekarz, stosujący lek drogi, pomimo istnienia leku równoznacznego o niższej cenie i tych samych właściwościach leczniczych, powinien ponosić odpowiedzialność służbową i zawodową za nieprzestrzeganie tych procedur. To nic nie kosztuje, a może wiele zaoszczędzić. W służbie zdrowia decyzja o wydaniu każdej złotówki musi być kilka razy przemyślana.
Nie sposób przy okazji tematu służby zdrowia nie powiedzieć chociażby parę słów na temat Akademii Medycznej jako uczelni, bez lecznictwa klinicznego. W uczelni, wbrew głosom różnego rodzaju sceptyków, nie jest może bardzo dobrze, ale w miarę dobrze, nawet w porównaniu do lat siedemdziesiątych. Symbolem jej była jedna ze ścian Rektoratu, wytapetowana pamiątkowymi mosiężnymi tablicami zakładów partycypujących finansowo na rzecz Akademii Medycznej. Miały one być pamiątką dla przyszłych pokoleń lekarskich. Historia, w swoim przyspieszonym biegu, zrobiła psikusa, nie tylko znikły mosiężne tablice, ale także nie ma na mapie gospodarczej Dolnego Śląska większości upamiętnianych zakładów. Akademia Medyczna natomiast istnieje i to bez długów! Mało tego, buduje się Nowa w tempie dużo większym niż za czasów wszystkich poprzednich rektorów razem wziętych. Jak się to dzieje? Na to pytanie nie znam odpowiedzi. Trzeba o to spytać samego Rektora L. Paradowskiego.
Nie tylko nie ma długów, ale wszyscy, w miarę normalnie pracują, pomimo różnych odgórnych dystrykcji. W płacach, na tle innych zakładów, także nie jest źle. Wprawdzie zdarzają się uwagi w rodzaju: dlaczego byłem adiunktem, a teraz zostałem wykładowcą i to starszym? To prawda. Ale jest i druga prawda. Jest praca i wszyscy pracują. A w obecnych czasach, to bardzo wiele. Jeżeli ktoś tego nie dostrzega, to chyba ma bielmo na oczach. Mało tego - zostały powołane nowe kierunki studiów, wprowadzono wykłady w języku angielskim, nowe specjalistyczne periodyki. Jednym słowem uczelnia żyje. Można śmiało powiedzieć, że jeżeli lecznictwo przyspieszonym krokiem zmierza do afrykanizacji, to uczelnia, jako taka, obrała wyraźny kierunek europeizacji.
Troską wszystkich rektorów uczelni medycznych jest cała służba zdrowia, a więc nie tylko uczelnie medyczne. W tej sprawie ważne jest stanowisko Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych z 12.09.03 r. opublikowane w "Gazecie Uczelnianej" nr 1 z października 2003 r., sprowadzające się do stwierdzenia, że "(...) po przeanalizowaniu założeń przekształcenia samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki użyteczności publicznej, KRUM wyraża jednoznaczny sprzeciw (...)". Stanowisko słuszne, tylko kto rektorów chce słuchać? Za dowód może posłużyć gala zorganizowana przez Prezydenta RP w dniu 15.12.03 r. Skończyło się na wielkim gadaniu, wielu uczestników w nie uwierzyło. Podsumowując Prezydent stwierdził, że sytuacja w służbie zdrowia jest "bodajże najtrudniejsza". Jednym słowem, było to klasyczne pustosłowie.
Gorzej jest z lecznictwem klinicznym. Podlega ono, w każdym razie bez najmniejszych przyczyn Władz Uczelni, normalnym przeobrażeniom zachodzącym w całej służbie zdrowia. Nie można również robić zarzutu, że pozostawione zostało same sobie. Władze uczelni robią wszystko, aby ratować upadające lecznictwo kliniczne i przeciwdziałać stanowi marazmu, w jakim się znalazło, aby tylko przetrwać. Nie trzeba tłumaczyć, że jest to już na pograniczu paraliżu. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim powodem są długi, masa długów. Na bieżąco wygląda to tak, że łata się jedną dziurę, ale w jej miejsce powstają trzy następne. Trzeba walczyć z karkołomnymi trudnościami, na powstanie których władze uczelni nie miały żadnego wpływu. W szpitalach klinicznych cieszyć się nie ma z czego, raczej zbiera się na płacz. W zdecydowanej jednak większości klinik jest szaro i smutno. Rok 2003 niezbyt mile będzie wspominany, szczególnie przez pielęgniarki. Dzisiaj już nie w przenośni, ale w rzeczywistości zostały one siostrami miłosierdzia. Cały czas jeszcze marzą o cyfrze 203. Niektórym niewiele do szczęścia potrzeba, ale nikt im tego nie chce dać. Analizując budżet na rok 2004 - nie ma żadnych pieniędzy na poprawę wynagrodzenia dla wszystkich, nie mówiąc o pielęgniarkach.
Co byśmy nie powiedzieli, wszystko się rozbija o brak pieniędzy, dużych pieniędzy. Może wprowadzić nowe, wyższe opodatkowanie? Rozwiązanie takie widzi samorząd lekarski. Nic z tego nie będzie. Wystarczy porównać nasz budżet na jednego obywatela do innych państw Unii Europejskiej (nie wspominając USA). W zależności od kraju jest on do dziesięciu razy większy, mimo to tych państw też nie stać na kompleksową opiekę lekarską, szczególnie we wszystkich zabiegach wysokospecjalistycznych. Istnieje bezpośrednia współzależność pomiędzy sytuacją ekonomiczną a stanem opieki zdrowotnej, a poziom lecznictwa odpowiada zasobom ekonomicznym. Wystarczy porównać udział wydatków na służbę zdrowia w ogólnej puli dochodu narodowego PKB. W Polsce wynoszą 5,5%, w krajach Unii Europejskiej - w zależności od kraju - 8-10%, a w USA ponad 13%. Biorąc pod uwagę ogólna wielkość tego dochodu, to nasze wkłady, w przeliczeniu na złotówki są kompromitująco niskie.
Wracając do tematu - jedyną pozytywną zmianą w zakresie służby zdrowia stał się lekarz rodzinny. Wśród lekarzy, wyraźnie zaczyna się kształtować w zakresie profilu swych obowiązków. Stał się przysłowiową "bombą" ostatnich miesięcy.
Na czym polega, to przez nikogo nieprzewidziane, nowe "objawienie lekarskie" w środowisku samych lekarzy. Po prostu zderzyły się socjalistyczna pozostałość w zapewnieniu wszystkim równej opieki lekarskiej, zgodnie z wszelkimi zapisami, a realnymi możliwościami, w tym konstytucyjnymi. Powszechny dostęp do opieki zdrowotnej, gwarantowany konstytucją, tak naprawdę jest tylko dla wybranych, czyli VIP, a przecież to co jest enklawą powinno być dla wszystkich. Niestety to jest marzenie ściętej głowy.
Lekarz rodzinny miał być tym panaceum w całościowej opiece nad pacjentem. Zasadnicze grono lekarzy traktuje pacjenta, można by powiedzieć, indywidualnie, według wzorców ustalonych i praktykowanych od lat. W grupie tej lekarz był "panem doktorem" dla pacjenta, a zwykłym wyrobnikiem dla władzy, która niewiele się z nim liczyła. Natomiast za masowym pacjentem, oddanym dla lekarza rodzinnego, stoi cały aparat władzy i tej na górze, a tym bardziej na dole. Władza czy chce, czy też nie chce, musi podchodzić "do pana doktora rodzinnego" z należytym szacunkiem. Jednym słowem - lekarz rodzinny stał się "panem doktorem" nie tylko dla pacjenta, ale także dla władzy. Siła każdej demokracji polega na wyborcy, a cóż dopiero jeżeli wyborca jest tak liczny, jak liczbowo obsługiwani pacjenci przez lekarza rodzinnego? Lekarz rodzinny, często niedoceniany w środowisku lekarskim, stał się prawdziwym zwycięzcą zarysowującego się od lat, a właściwie już nieuniknionego konfliktu: służba zdrowia - władze. W tej grze pojawił się trzeci człon, masowy pacjent reprezentowany przez lekarza rodzinnego. Pacjent stał się "towarem" przetargowym, za pomocą którego lekarze na tym etapie zostają stroną wygrywającą. W całej służbie zdrowia natomiast nic się nie zmieniło. Powstała tylko nowa sytuacja, w tej grze władzy ze służbą zdrowia. Scenariusza takiego nikt nie przewidział, wszystko może się jeszcze wydarzyć. W najbliższym czasie będziemy jeszcze świadkami wielu zjawisk, pochłaniających całą służbę zdrowia, a w ramach niej na pewno coraz większą rolę będzie odgrywał lekarz rodzinny.
W ostatnim okresie pewne zamieszanie wywołało zaskarżenie ustawy NFZ do Trybunału Konstytucyjnego. Orzeczenie nie mogło być inne. Media za złą ustawę NFZ winią wszystkich prawników (rządowych, sejmowych i prezydenckich). Otóż każda ustawa wobec konstytucji byłaby zaskarżona. Równy dostęp, przy całokształcie opieki zdrowotnej dla wszystkich obywateli, to typowy czek bez pokrycia, to pobożne życzenie z uwagi na ekonomikę. Jednego natomiast Trybunał Konstytucyjny nie dostrzegł - mianowicie zapewnienie skutecznego nadzoru nad wydatkowaniem tych ponad 30 mld złotych przeznaczonych na służbę zdrowia. Praktycznie nie wiadomo, na co i w oparciu o jakie kryteria te pieniądze są wydatkowane. Brak fachowego i skutecznego nadzoru nad budżetem służby zdrowia jest jego najpoważniejszym mankamentem. Sama natomiast reforma i kolejne jej wcielenia przypominają gigantyczne doświadczenia na zagubionym i bezbronnym pacjencie. Lapidarnie mówiąc wszystkiego można w reformie się doszukać z wyjątkiem samej poprawy służby zdrowia i opieki nad pacjentem.
Odnosząc się do tytułu publikacji wszyscy mają nadzieję, że w służbie zdrowia może jeszcze nastąpić poprawa. Istnieje powiedzenie, że nadzieja umiera na końcu. W obecnych warunkach, jeżeli nie dojdzie do ogólnonarodowego, ponadpartyjnego porozumienia odnośnie do służby zdrowia, uzgodnionego koszyka niezbędnych świadczeń gwarantowanych (taki koszyk mają nawet bogate Niemcy) w ramach stawki ubezpieczeniowej, stworzenie alternatywnych konkurencyjnych firm ubezpieczeniowych i usunięcia wielu mankamentów, o których się mówi i pisze - jeżeli to nie będzie zrobione, to trzeba się szykować do pogrzebu tego, czym jeszcze w skrytości ducha żyjemy - nadziei.

Radca Prawny
T. Poborski



Listy


Miesięcznik
TERAPIA Wydawnictwo: WARSA W VOICE S.A.
Redaktor naczelny - prof. dr hab. Tadeusz Tołłoczko, fax: 658-38-45
Dyrektor ds. publikacji - Barbara Milczarek, tel. 3359743, 0-601-560045
Kolportaż i prenumerata - Anna Bonikowska tel. 3359722 , fax: 3359720

Szanowny Panie Rektorze,
Mam przyjemność przesłać na Pana ręce egzemplarze czasopisma TERAPIA, miesięcznika, który w ciągu 10 lat, jakie upłynęły od pierwszego wydania, zyskał sobie uznanie środowiska medycznego i wciąż cieszy się rosnącym zainteresowaniem. Na wysoką pozycję naszego pisma ma niewątpliwie wpływ jego wysoki poziom naukowy, który sprawia, że monotematyczne zeszyty TERAPII są cennym źródłem informacji dla tysięcy lekarzy różnych specjalności w całej Polsce.
Z naszych kontaktów i rozmów na licznych zjazdach i sympozjach medycznych w których uczestniczymy wynika, że miesięcznik TERAPIA cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród studentów Akademii Medycznych.
Postanowiliśmy więc w znacznym stopniu ułatwić im możliwość podjęcia prenumeraty naszego miesięcznika ze specjalną 45% zniżką (formularz zamówienia do pobrania ze strony internetowej GU).
Mam nadzieję, że nasza inicjatywa spotka się z Pana aprobatą i poparciem.

Z wyrazami szacunku
Kinga Multańska
Kierownik Działu Dystrybucji i Prenumeraty



Szanowni Pracownicy Uczelni, Drodzy Studenci!

Uprzejmie informuję, że w dniu 8 maja 2004 r. (sobota) o godzinie 10.00 w sali sportowej Akademii Medycznej przy ul. Wojciecha z Brudzewa 12a odbędzie się I Szachowy Turniej o Puchar Rektora Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Do rywalizacji staną Rektorzy, Dziekani i Prodziekani wszystkich Uczelni Wrocławskich bez względu na posiadaną kategorię szachową. Rozgrywki będą przeprowadzone systemem szwajcarskim na dystansie 7 rund.
W ramach imprezy towarzyszącej przewidziane jest prowadzenie symultany szachowej dla studentów i pracowników uczelni z czołowym polskim zawodnikiem - arcymistrzem. Dla wszystkich uczestników przewidziane są dyplomy uczestnictwa i nagrody.
Serdecznie zapraszam wszystkich chętnych do uczestnictwa w tej, organizowanej po raz pierwszy na teren je naszej Alma Mater, imprezie sportowej i do aktywnego w niej udziału.

Rektor
Leszek Paradowski



KONFERENCJA REKTORÓW UCZELNI MEDYCZNYCH


STANOWISKO Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych z dnia 28 stycznia 2004 roku
w sprawie stażu po obronie pracy magisterskiej na kierunku: farmacja


W związku z koniecznością wprowadzenia w roku akademickim 2003/2004 sześciomiesięcznego stażu aptecznego do programów nauczania i wliczenia tego stażu do okresu studiów, Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych stoi na stanowisku, że uczelnie medyczne zostaną obciążone dodatkowymi kosztami.
Koszty te nie były uwzględnione w planach finansowych uczelni na rok 2004 i winny być dodatkowo ujęte w środkach przyznawanych naszym uczelniom na dydaktykę w bieżącym roku.

Przewodniczący KRUM
Prof. dr hab. Maciej Latalski

* * *
UCHWAŁA Nr 28.02-05 Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych z dnia 28 stycznia 2004 roku
w sprawie dalszego funkcjonowania Komisji Akredytacyjnej Uczelni Medycznych

Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych przyjęła roczne sprawozdanie z pracy Komisji Akredytacyjnej Uczelni Medycznych za rok 2003.
Jednocześnie postanawia się, że w roku 2004 KAUM zakończy akredytację wydziałów farmaceutycznych na terenie wszystkich naszych uczelni.
Począwszy od roku 2005 KAUM będzie się zajmować tylko akredytacją wydziałów lekarskich, szczególnie w zakresie koniecznym dla możliwości prowadzenia studiów dla studentów amerykańskich.
Jednocześnie Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych zobowiązuje Przewodniczącego Komisji Akredytacyjnej Uczelni Medycznych do uzgadniania wzajemnych kompetencji Państwowej Komisji Akredytacyjnej i Komisji Akredytacyjnej Uczelni Medycznych w zakresie akredytacji tego kierunku studiów oraz przedstawienie w możliwie krótkim okresie planu ograniczenia składu osobowego Komisji, w związku z zawężeniem zadań i określenia minimalnych środków finansowych na rok 2005, koniecznych dla funkcjonowania KAUM w nowych warunkach.

Przewodniczący KRUM
Prof. dr hab. Maciej Latalski





TOWARZYSTWO POMOCY im. św. BRATA ALBERTA KOŁO WROCŁAWSKIE

e-mail: tpbawroc@pnet.pl albert@pnet.pl kolowroc@pnet.pl

50-514 Wrocław
ul. B-pa Bogedaina 5
tel. (071) 367-12-37
tel./fax (071) 336-40-17

www.pnet.pl/ - tpbawroc
Konto Bankowe:
PKO BP IV O/Wrocław
Nr 10205255-67351-270-1-111


JM REKTOR
AKADEMII MEDYCZNEJ
ul. Pasteura 1 50-367 WROCŁAW
Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Wrocławskie we Wrocławiu składa serdeczne podziękowanie za nieodpłatne otrzymane drewno opałowe (stare rozebrane meble) i kołdry.



Wrocław, dnia 12.02.2004 r.
ZA ZARZĄD
Prezes
Bronisława Jakubowicz



Wyjazd do Jana Pawła II


Z ogromną radością przyjęliśmy zaproszenie od Ojca Świętego Jana Pawła II na spotkanie w Rzymie, 25 lutego 2004 r. w "środę popielcową" w Bazylice Świętego Piotra. Ucieszyli się zarówno pacjenci kliniki, ich rodzice jak i pracownicy.
Dzieci zrobiły w prezencie obraz Matki Boskiej.
Dzięki licznym sponsorom w spotkaniu weźmie udział około 100 osób. Władze Uczelni reprezentować będzie JM Rektor prof. dr hab. Leszek Paradowski. Istnieje nadzieja, że następnego dnia Papież spotka się z nami w mniejszym gronie. O wrażeniach szczegółowo opowiemy po powrocie.

W imieniu dzieci i zespołu
Prof. dr hab. Alicja Chybicka


Akcja wcześniejszego rozpoznawania nowotworów wieku dziecięcego


W Polsce odnotowuje się około 1300 nowych zachorowań na nowotwory rocznie, z czego ponad 70% rozpoznawanych jest w III i IV stopniu zaawansowania. Większość nowotworów u dzieci stała się uleczalna (około 60%, a wyleczalność niektórych sięga 90%). Obecnie na każdy tysiąc osób w wieku 20 lat przypada jeden pacjent wyleczony z nowotworu w dzieciństwie. Wyleczalność w III i IV stadium to tylko 20-30%. Rozpoznanie często jest opóźnione, bowiem nowotwory rozwijają się z zasady podstępnie i nawet w zaawansowanym procesie często stan ogólny dziecka jest dobry. Wymaga to zachowania czujności onkologicznej przez lekarzy pierwszego kontaktu, rodziców dziecka i wreszcie same dziecko. Niezbędne są staranne badania okresowe, fizykalne, obejmujące całego małego pacjenta. Niedopuszczalne jest rozpoznawanie guzów zlokalizowanych w jamie brzusznej dopiero gdy powodują deformację brzucha i są widoczne gołym okiem, rozpoznawanie guzów zlokalizowanych w śródpiersiu, gdy dochodzi do objawów uciskowych itp.
Od 16 lutego rozpocznie się zaplanowana na lata 2004-2008 akcja w jednostkach skupiających dzieci - żłobkach, przedszkolach i szkołach przez zespół lekarzy posiadających specjalizację z zakresu onkologii i hematologii dziecięcej oraz studentów ze studenckiego koła onkologów i hematologów dziecięcych.
Obejmie ona:
1) badanie fizykalne dzieci,
2) wywiad onkologiczny od rodziców i starszych dzieci,
3) szkolenie mające na celu uczulenie badanych na możliwe objawy choroby nowotworowej.

Przeprowadzone zostaną też wykłady i seminaria z zakresu wczesnego rozpoznawania nowotworów i narażenia na czynniki środowiskowe.
W pierwszej kolejności akcja obejmie dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 76 z ul. Wandy i Gimnazjum z ul. Jastrzębiej

Prof. dr hab. Alicja Chybicka



XII ŚWIATOWY DZIEŃ CHOREGO


W nawiązaniu do tradycji lat ubiegłych również w tym roku XII Światowy Dzień Chorego, wypadający 11 lutego, poprzedziło orędzie Ojca Świętego Jana Pawła II, w którym m.in. czytamy: "Choroba i śmierć choć pozostają częścią ziemskiej egzystencji tracą swą negatywną wymowę. W świetle wiary śmierć ciała, pokonana przez śmierć Chrystusa staje się nieuniknionym etapem drogi ku pełni nieśmiertelnego życia".
Przypomniał "W naszej epoce dokonał się ogromny postęp w zakresie nauki o życiu - fundamentalnym darze Boga, nad którym powierzono nam pieczę. Życie należy przyjąć, szanować i ochraniać od jego początku aż po naturalny kres. Wraz z życiem trzeba chronić rodzinę - kolebkę każdego rodzącego się życia".
Dalej czytamy "Należy popierać wszelki autentyczny postęp na tym polu, pod warunkiem, że nauka szanować będzie zawsze prawa i godność człowieka od chwili jego poczęcia. Nikt bowiem nie może rościć sobie prawa do niszczenia ludzkiego życia albo bezkarnego manipulowania nim.
Słowa szczególnej wdzięczności pragnę skierować też do pracowników służby zdrowia, do personelu medycznego i paramedycznego, do naukowców, zwłaszcza tych, którzy pracują nad nowymi lekami oraz do tych, którzy zajmują się produkcją leków dostępnych także dla mniej zamożnych".
W niedzielę dnia 8 lutego, krajowy duszpasterz służby zdrowia ks. Józef Jachimczak, w audycji radiowej z Bazyliki św. Krzyża w Warszawie, przeznaczonej dla chorych i niepełnosprawnych, podniósł m.in. że obok właściwej choroby i jej możliwie najlepszego leczenia, nawet najdoskonalsi lekarze nie są w stanie w pełni skompensować lęku, bólu i niepewności. Duża rola przypada tu siostrom zakonnym i pielęgniarkom. Mimo panującej niejednokrotnie istnej wichury bezradności, nie tylko w służbie zdrowia zaczyna narastać zrozumienie, że etyki często brakuje nie tylko w medycynie, ale też w sądownictwie i polityce. Aby życie nie stało się piekłem, koniecznością i ratunkiem stało się przestrzeganie Dekalogu oraz życie zgodne z sumieniem. Nie możemy przedkładać praw rynku nad prawa człowieka. Nam potrzebna jest etyka na co dzień, gdyż bez niej najlepszy lekarz staje się rzemieślnikiem, a kapłan nie człowiekiem sumienia - a wyrobnikiem.
W tym roku centralne obchody XII Światowego Dnia Chorego trwają już od 9 lutego w największym ośrodku kultu Maryjnego na świecie w Lourdes we Francji.

Bazylika Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej w Lourdes
Hasłem obchodów są słowa "Niepokalane Poczęcie i zdrowie w chrześcijańskich rodzinach". Warto przypomnieć, że Lourdes położone w Pirenejach w południowo-zachodniej Francji, jako miejsce objawień Matki Bożej św. Bernardecie jest jednym z największych światowych ośrodków kultu maryjnego, przyjmującego ponad 4 miliony pielgrzymów rocznie.
Obok Bazyliki odwiedzana jest słynna Grota Objawień pod Masabielle (Białą Skałą) nad rzeką Gave u stóp Pirenejów z figurą Matki Bożej.

Figura Matki Bożej z Lourdes w Grocie Massabielle
Mniej znanym szczegółem jest to, że autorem statuy Najświętszej Maryi Panny jest Józef Hugo Fabisz (w niemieckiej wersji "Fabisch"), istnieje też wersja francuska "Fabiche". Wiele danych wskazuje na to, że jego ojciec był prawdopodobnie polskim żołnierzem napoleońskim i później emigrantem, który osiadł w Aix-en-Provence. Należy tu przypomnieć o 140 rocznicy istnienia wspomnianej statuy Matki Bożej w Lourdes, kościelnej 150 rocznicy ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny i ponownych już obchodach (pierwsze miały miejsce w 1993 r.) Światowego Dnia Chorego z centralnymi uroczystościami w Lourdes w tym roku. Zgromadziły one około 25 tysięcy osób chorych i cierpiących z całego świata, którzy mieli okazję, aby za pośrednictwem telemostu być w łączności nie tylko duchowej, z Bazyliką św. Piotra na Watykanie, gdzie Ojciec Święty Jan Paweł II, przewodniczył Mszy św. odprawianej dla chorych i ich opiekunów.
W Polsce szczególnie uroczyście był obchodzony Dzień Chorego w Krakowie, gdzie w Bazylice Miłosierdzia Bożego Mszę św. odprawił metropolita krakowski ks. kard. Franciszek Macharski, a druga uroczystość odbywała się w szpitalu Zakonu Bonifratów. Kard. Macharski uroczyście poświęcił świeżo otwartą pracownię terapii endowaskularnej naczyń, otwartą w ramach nowego Regionalnego Centrum Chorób Naczyń. Nie brakowało też cennych inicjatyw w innych ośrodkach.
Nie trzeba już przy tej okazji przypominać, że doroczne już tradycyjne obchody Światowego Dnia Chorego, obok swego charakteru religijnego, nabierają znaczenia uniwersalnego. Poruszone problemy mają obok wzorca religijnego - osadzonego w ogólnie akceptowanym wzorcu Miłosiernego Samarytanina również wiele treści do zaakceptowania przez każdego człowieka dobrej woli. Nie trzeba przypominać, że w tej niepogodzie czasów, nie można zapomnieć o zdrowiu nie tylko fizycznym, ale i moralnym i to nie tylko w służbie zdrowia, ale w całym społeczeństwie. Nie można pominąć też coraz większej aktywności Stowarzyszenia Pacjentów "Primum non nocere", z jej prezesem Panem Adamem Sandauerem, którego przedstawiciel w Dniu Chorego w demonstracji przed Ministerstwem Sprawiedliwości domagali się odszkodowań za popełnione błędy lekarskie. Mimo iż Dzień Chorego trwa w naszym zawodzie przez cały rok bez przerwy, to jest okazja, podobnie jak w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, do pogłębionej refleksji nie tylko nad własną kondycją zawodową i duchową, ale zagrożeniami niejednokrotnie w zakresie elementarnych spraw życiowych i egzystencji na co dzień ...

Z. Domosławski



Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego - Ksiądz profesor doktor habilitowany Ignacy Dec - ordynariuszem nowo utworzonej Diecezji Świdnickiej


Ksiądz profesor doktor habilitowany Ignacy Dec - Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego - decyzją Papieża Jana Pawła II został nominowany na ordynariusza nowo utworzonej Diecezji Świdnickiej. 25 marca 2004 r. ks. prof. dr hab. I. Dec otrzyma sakrę biskupią i odbędzie się jego ingres do bazyliki w Świdnicy.
Serdeczne gratulacje Księdzu profesorowi składa społeczność Akademii Medycznej.
Ks. prof. dr hab. Ignacy Dec, Rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego


Ks. Ignacy Dec urodził się 27 lipca 1944 r. w Hucisku koło Leżajska, w dawnym województwie rzeszowskim, obecnie podkarpackim. Rodzice: Wojciech i Aniela z d. Siuzdak prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne. Miał siedmioro rodzeństwa (sześć sióstr i jednego brata). Do szkoły podstawowej uczęszczał w Hucisku (1951-1956) oraz w Woli Zarczyckiej (1956-1958); Liceum Ogólnokształcącego ukończył w Leżajsku w 1962 r. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym i na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu (1962-1969). W latach 1963-1965 odbył, jako kleryk, zasadniczą służbę wojskową w Siódmym Kołobrzeskim Pułku Piechoty Zmechanizowanej w Lublinie. 21 czerwca 1969 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Bolesława Kominka, metropolity wrocławskiego, później-szego kardynała.
W roku 1971 uzyskał magisterium oraz licencjat z teologii na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu. Temat jego pracy magistersko-licencjackiej brzmiał: "Duszpasterstwo w Archiprezbiteracie Żorskim w XVII wieku w świetle wizytacji biskupich". Studia specjalistyczne (magistersko-doktoranckie) odbył na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (1970-1976), specjalizacja - filozofia teoretyczna. W 1973 r. uzyskał magisterium filozofii chrześcijańskiej na postawie pracy: "Gabriela Marcela teoria miłości" - napisanej pod kierunkiem wybitnego polskiego tomisty, twórcy Lubelskiej Szkoły Filozoficznej - o. prof. dr. hab. Mieczysława Alberta Krąpca. W roku 1976 doktoryzował się na KUL-u na podstawie rozprawy "Tomaszowa a Marcelowa teoria człowieka", napisanej także pod kierunkiem o. prof. dr. hab. Mieczysława Alberta Krąpca. Odbył także studia specjalistyczne (magistersko-doktoranckie) na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie (1973-1976), specjalizacja - teologia fundamentalna. W roku 1975 uzyskał magisterium teologii fundamentalnej na podstawie pracy: "Komunia ja - ty w ujęciu Gabriela Marcela", napisanej pod kierunkiem ks. prof. dr. hab. Czesława Bartnika. W latach 1979-1980 przebywał na stypendium naukowym na Katolickim Uniwersytecie w Louvain-la-Neuve w Belgii (Instytut Filozofii) oraz na Fakultecie Teologicznym w Paderborn w Niemczech (specjalizacja filozoficzna). W 1991 habilitował się na podstawie dorobku naukowego i rozprawy habilitacyjnej: "Transcendencja bytu ludzkiego w ujęciu twórców Szkoły Lubelskiej" na Wydziale Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Lublinie. Uchwała Rady Wydziału Filozofii KUL w tej sprawie została zatwierdzona przez Centralną Komisję do Spraw Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych 24 lutego 1992 roku.
W roku 1976 został mianowany adiunktem przy katedrze antropologii filozoficznej na Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu. Od tego też roku prowadzi zajęcia naukowo-dydaktyczne na Papieskim Fakultecie Teologicznym i w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu. Aktualnie jest kierownikiem katedry antropologii filozoficznej i etyki oraz kierownikiem Instytutu Filozofii Chrześcijańskiej w Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. 17 grudnia 1991 roku został mianowany docentem, a w 25 września 1993 roku profesorem nadzwyczajnym (według norm obowiązujących w uczelniach papieskich), na podstawie uchwały Rady Wydziału (Senatu) PWT z dnia 18 maja 1993 roku. W wyniku regulacji prawnych, dotyczących wydziałów papieskich, nominacja nominacja ta została uznana przez Centralną Komisję do Spraw Tytułu Naukowego i Stopni Naukowych dnia 25 stycznia 1999 roku jako tytuł naukowy profesora nauk teologicznych. W roku 2001 został mianowany na stanowisko profesora zwyczajnego w PWT we Wrocławiu. Recenzentami dorobku naukowego na stanowisko profesora zwyczajnego byli: prof. dr hab. Mieczysław Gogacz (UKSW) i ks. prof. dr hab. Stanisław Kowalczyk (KUL). W latach 1982-1995 pełnił funkcje wychowawcze w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu: 1982-1984 - jako prefekt; 1984-1988 - jako wicerektor; 1988-1995 jako rektor tegoż Seminarium.
Od roku 1992 jest rektorem Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Od tegoż roku jest członkiem Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola. Od roku 1993 jest członkiem Wrocławskiej Rady Nauki. W latach 1989-1996 był członkiem Komisji Episkopatu do Spraw Seminariów Duchownych, a w latach 1995-1996 także członkiem Komisji Episkopatu do Spraw Nauki Katolickiej. W roku 1996, po reorganizacji komisji Episkopatu został powołany na konsultora Rady Naukowej Episkopatu Polski. Jest założycielem i redaktorem naczelnym półrocznika Wrocławski Przegląd Teologiczny (lista "B" KBN) oraz rocznika Biuletyn Papieskiego Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu. Ponadto powołał do życia dwa czasopisma uczelniane: w 1993 - Vox nostra - Pismo Alumnów Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego (miesięcznik) i w 1996 - Nasz Fakultet - Pismo Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu (kwartalnik). Był członkiem kolegium redakcyjnego rocznika Colloquium Salutis - Wrocławskie Studia Teologiczne. Jest członkiem Wrocławskiego Towarzystwa Teologicznego przy Papieskim Fakultecie Teologicznym we Wrocławiu. Od 1992 r. pełni obowiązki prezesa tegoż Towarzystwa. Od roku 2001 jest członkiem Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego. Od roku 2003 jest członkiem Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk (kadencji 2003-2006). Wygłaszał wykłady gościnne na Uniwersytecie Jana Gutenberga w Mainz i Paderborn w Niemczech (1985-1990). Bierze czynny udział w sympozjach międzynarodowych i krajowych. Jest autorem ponad 1100 publikacji z zakresu filozofii, teologii, życia uczelnianego, religijnego, w tym 15 książek. Jest redaktorem 29 pozycji książkowych, redaktorem serii wydawniczej Rozprawy naukowe, wydawanej przez Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu (do końca roku 2003 ukazało się w tej serii 50 pozycji, następne są w druku) oraz serii Sympozja i sesje naukowe (do roku 2004 ukazało się 11 pozycji). Kierunki zainteresowań to: filozofia chrześcijańska (tomizm, egzystencjalizm chrześcijański), antropologia filozoficzna (klasyczna i współczesna), historia filozofii nowożytnej (problem transcendencji człowieka w przyrodzie - teorie poznania, miłości, wolności, kultury). Jest promotorem pięciu doktoratów honoris causa (kard. Henryk Gulbinowicz - 2 II 1995; kard. Joseph Ratzinger - 27 X 2000; prof. dr hab. Jan Kmita - 15 V 2002; kard. Angelo Sodano - 9 X 2002; prof. dr hab. Franciszek Ziejka - 7 X 2003). Wypromował dotąd 7 doktorów doktorów (dwa następne doktoraty są na ukończeniu) i 159 magistrów. Wystąpił jako recenzent w pięciu przewodach habilitacyjnych (KUL, PAT, UKSW, PWT Wrocław) i 26 doktorskich (KUL, Uniwersytet Wrocławski, UKSW, PWT Wrocław). Trzykrotnie pisał recenzje do tytułu naukowego profesora (PAT, KUL, PWT). Jako rektor PWT we Wrocławiu, do dnia 23 lutego 2004 roku, prowadził w PWT we Wrocławiu 27 kolokwiów habilitacyjnych, 74 publicznych obron rozpraw doktorskich, przewodniczył 144 egzaminom licencjackim i 1633 magisterskim. Od roku 1992 przewodniczy posiedzeniom Rady Wydziału (Senatu) Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Jako rektor PWT od roku 1992 bierze udział w comiesięcznych posiedzeniach Kolegium Rektorów Uczelni Wrocławia i Opola. Od czerwca 2001 roku jest członkiem KRASP (Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich).
W pionie naukowym został odznaczony następującymi medalami: Uniwersytetu Opolskiego (1996), Akademii Medycznej im. Piastów Śląskich we Wrocławiu (2000 - medal 50-lecia Akademii Medycznej); Akademii Rolniczej we Wrocławiu (2001 - medal 50-lecia Akademii Rolniczej), Uniwersytetu Wrocławskiego (2003 - medal jubileuszowy 300-lecia Uniwersytetu Wrocławskiego). W pionie kościelnym jest: kapelanem Ojca św. (prałatem) - od roku 1988, kanonikiem gremialnym Kapituły Katedralnej - od roku 1992 oraz protonotariuszem apostolskim (infułatem) - od roku 1999. Jest także ojcem duchownym kapłanów Archidiecezji Wrocławskiej, członkiem Rady Kapłańskiej Archidiecezji Wrocławskiej i członkiem Kolegium Konsultorów przy Metropolicie Wrocławskim. Wygłosił dotąd 112 serii rekolekcji, w tym kilkanaście do kapłanów.






List Prezydenta RP W sprawie obchodów 100-lecia śmierci Jana Mikulicza-Radeckiego


Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

9 lutego 2004r.

Jego Magnificencja
Prof. Leszek Paradowski
Rektor Akademii Medycznej
im. Piatów Śląskich
we Wrocławiu

Szanowny Panie Rektorze

Przyjmuję honorowy patronat nad obchodami 100-lecia śmierci Jana Mikulicza-Radeckiego, które, zgodnie z uchwałą Konferencji Rektorów Polskich Uczelni Medycznych, mają się odbyć w 2005 r.

Profesor Mikulicz-Radecki na przełomie XIX i XX wieku zyskał światową renomę - dla siebie i dla klinik, którymi kierował. Był wybitnym chirurgiem stosującym nowatorskie techniki operacyjne, wykorzystywał do takich działań także osobiście skonstruowane instrumenty. Zawsze uważał się za Polaka, choć w jakimś sensie był też "obywatelem Europy" - Studiował w Wiedniu, kierował klinikami chirurgicznymi w Krakowie i Wrocławiu.
To szlachetna decyzja, aby oddać hołd człowiekowi teraz, kiedy minął już wiek od Jego nieobecności.

Z poważaniem
Aleksander Kwaśniewski


Kalendarium


26 stycznia rektor spotkał się z przedstawicielami organizacji związkowych, działających w SPSK nr 1. Tematem spotkania był plan restrukturyzacji zatrudnienia w szpitalu. Wniosek rektora w tej sprawie pozytywnie zaopiniowała Rada Społeczna Szpitala. Związkowcy nie akceptują programu restrukturyzacji. Rektor argumentuje, że należy dopasować zatrudnienie w SPSK nr 1 do struktur przyszłego jednego szpitala klinicznego, że zachwiane są absurdalnie proporcje między "białym" personelem a służbami technicznymi, których "działalność" trudno uzasadnić z powodu braku środków na ich utrzymanie. Zrealizowanie programu restrukturyzacji da w efekcie około 1,5-2,0 mln złotych oszczędności rocznie.
26 stycznia w obecności rektora i prorektora ds. dydaktyki odbyła się narada z pracownikami Wydziału Zdrowia Publicznego. Wcześniej rektor powołał zespoły do oceny programów realizowanych na wszystkich kierunkach studiów na WZP. Kontrola wykazała, że niektóre przedmioty realizowane są bez programów, a ich realizacja jest niewłaściwie dokumentowana. Stanowi to zagrożenie dla procedur akredytacyjnych, które czekają Wydział w bieżącym roku.
26 stycznia obradował senat AM.
27 stycznia rektor przyjął delegację Samorządu Studenckiego, a następnie odbył spotkanie z nowymi władzami uczelnianymi Akademickiego Związku Sportowego.
28 stycznia Marszałek Sejmu - Pan Marek Borowski przyjął rektorów Akademii Medycznych w Lublinie, Warszawie i we Wrocławiu. Tematem spotkania był projekt ustawy o przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego.
28 stycznia obradowała w Warszawie Konferencja Rektorów Uczelni Medycznych. Konferencja omówiła działalność Komisji Akredytacyjnej Uczelni Medycznych, zajmując stanowisko, że po zakończeniu akredytacji studiów farmaceutycznych KAUM powinna ograniczyć swoją działalność tylko do studiów lekarskich. W konferencji wziął udział Pan prof. dr hab. Jerzy Hausner - Wicepremier oraz Pan dr med. Leszek Sikorski - Minister Zdrowia. Dwugodzinne spotkanie z przedstawicielami rządu poświęcone było zagrożeniom, jakie niesie dla szpitali klinicznych uchwalenie projektu ustawy o przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego.
W dniach 30-31 stycznia obradowała w Katowicach Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich. W obradach wzięli udział m.in. Minister Edukacji Narodowej i Sportu - Pani dr Krystyna Łybacka, Wiceminister w tym resorcie - prof. dr hab. Tadeusz Szulc, kandydat na Komisarza Unii Europejskiej Pani Danuta Hübner, Przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego - prof. dr hab. Jerzy Błażejowski, Przewodniczący Państwowej Komisji Akredytacyjnej - prof. Andrzej Jamiołkowski. W obradach plenarnych rektor naszej uczelni zwrócił uwagę na niespójność projektu ustawy "Prawo o szkolnictwie wyższym" z projektem rządowym o przekształceniu m.in. szpitali klinicznych w spółki prawa handlowego. Obecny na posiedzeniu Pan prof. dr hab. Jerzy Woźnicki - Przewodniczący Zespołu Prezydenckiego do opracowania projektu ustawy "Prawo o szkolnictwie wyższym" poinformował, że projekt został przekazany do Kancelarii Prezydenta RP.
2 lutego rektor powołał zespół do opracowania struktury administracji oraz niektórych jednostek w Akademickim Szpitalu Klinicznym po połączeniu z SPSK nr 1. Na czele zespołu stanął prof. dr hab. Jerzy Kołodziej.
4 lutego w rektoracie w obecności Pana Andrzeja Myrty - Dyrektora Delegatury Dolnośląskiej NIK odbyła się narada pokontrolna z kierownictwem SPSK nr 1. Narada poświęcona była realizacji wniosków pokontrolnych w szpitalu. W naradzie udział wziął rektor, dyrektor administracyjny oraz kwestor naszej uczelni.
4 lutego rektor przyjął w Sali senatu Panią profesor Gesine Schwam Prezydenta (odpowiednik rektora) Uniwersytetu Europejskiego "VIADRINA"
Pani Prezydent towarzyszyła Pani prof. dr hab. Krystyna Gabryjelska - prorektor Uniwersytetu Wrocławskiego. Tematem spotkania, w którym uczestniczyli prodziekani wydziałów: Lekarskiego, Lekarskiego Kształcenia Podyplomowego oraz Zdrowia Publicznego była możliwość włączenia kadry naszej uczelni w nauczanie anatomii, histologii i fizjologii w realizacji płatnych studiów lekarskich, które planuje się rozpocząć w latach 2005/2006 we Frankfurcie/Odrą. Pozostałymi wykładowcami byliby naukowcy niemieccy.
6 lutego Pan Krzysztof Janik, Przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD przyjął rektorów lubelskiej, warszawskiej i wrocławskiej Akademii Medycznej. Tematem godzinnej rozmowy był projekt przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego.
9 lutego rektor spotkał się z Dziekanem Wydziału Zdrowia Publicznego oraz grupą studentów studiów licencjackich na kierunku fizjoterapia, którzy wyrazili chęć kontynuowania studiów uzupełniających na poziomie magisterskim.
11 lutego uroczyście przekazano Panu Prezydentowi RP projekt nowej ustawy "Prawo o szkolnictwie wyższym". W imieniu zespołu projekt na ręce Pana Prezydenta złożył Pan prof. dr hab. Jerzy Woźnicki - Przewodniczący Zespołu. W uroczystości wzięli udział m.in. Prezes Polskiej Akademii Nauk, Minister Edukacji Narodowej i Sportu, Minister Zdrowia oraz Ministrowie w Urzędzie Prezydenta RP. Członkowie 12-osobowego zespołu otrzymali z rąk Pana Prezydenta listy z osobistymi podziękowaniami za prace nad projektem nowej ustawy.
Tego samego dnia, rektor lubelskiej Akademii Medycznej i naszej uczelni rozmawiali z Panem Władysławem Szkopem, Wiceprzewodniczącym Sejmowej Komisji Zdrowia. Tematem rozmowy były projekty nowych ustaw. Rektor naszej uczelni zaprosił Komisję na posiedzenie wyjazdowe do Wrocławia, które odbędzie się na przełomie marca i kwietnia br. i będzie poświęcone lecznictwu klinicznemu.
17 lutego rektor i Dziekan Wydziału Zdrowia Publicznego złożyli wizytę JM Rektorowi AWF - Panu Profesorowi Tadeuszowi Koszczycowi. Tematem rozmowy była możliwość podjęcia studiów uzupełniających przez absolwentów studiów na kierunku fizjoterapia w naszej uczelni. AWF prowadzi studia płatne dla 50 absolwentów studiów licencjackich na kierunku fizjoterapia.
18-19 lutego w Collegium Anatomicum odbyła się prezentacja 3000 nowości wydawniczych w zakresie medycyny. Prezentację przygotowała firma Bookseller z Poznania.


ZAPROSZENIE

Zapraszam na ogólnouczelnianą naradę z udziałem władz uczelni, która odbędzie się 19 marca o godz. 12.00 w auli sportowej Studium Wychowania Fizycznego.
Rektor




FUNDACJA ALZHEIMEROWSKA

REGON: 932935172 NIP: 8982025708 50-367 Wrocław ul. Pasteura 10
tel. (071) 784-15-85, fax. (071) 784-15-71, e-mail: fundalzh@ak.am.wroc.pl
W styczniu 2003 r. z inicjatywy JM Rektora Akademii Medycznej prof. dr. hab. Leszka Paradowskiego powołana została Fundacja Alzheimerowska we Wrocławiu.
Jednym z celów Fundacji jest wspomaganie działań zmierzających do uruchomienia Ośrodka Alzheimerowskiego w Ścinawie, który będzie sprawował kompleksową opiekę lekarską, psychologiczną i rehabilitacyjną chorych z rozpoznaniem choroby Alzheimera oraz pozyskiwanie krajowych i zagranicznych sponsorów na rozwój i utrzymanie ośrodka.
Wymaga to znacznych nakładów finansowych, dlatego w imieniu Fundatorów i Zarządu zwracamy się z gorącą prośbą o wsparcie naszego przedsięwzięcia. Podejmujemy działania w imieniu rosnącej rzeszy chorych, w przekonaniu, że uruchomienie Ośrodka Alzheimerowskiego w Ścinawie zapewni kompleksową opiekę pacjentów.
Licząc na zrozumienie i hojność sponsorów podajemy numer konta Fundacji:
PKO BP S.A. I O/Wrocław 97 10205226 128172232
Z wyrazami szacunku
Przewodniczący Zarządu Fundacji
mgr inż. Jan Konarski